ZAZDROSZCZĘ!!!


30 października 2020, 16:00

ZAZDROSZCZĘ!!!!

Zazdroszczę kobietom, dla których dieta, ćwiczenia, generalnie zdrowy tryb życia to ich codzienność. Dla nich sukcesem nie jest osiągnięcie wymarzonej wagi.

Rozmiar 36… no dobra 38 też może być.

Tak bardzo podziwiam moją siostrę, która może i nie lubi ćwiczyć, ale potrafi się zmobilizować… Zazdroszczę jej, że po zakończeniu treningu czuje satysfakcję, radość i te…. no jak im tam… endorfiny chyba. Potrafię to nawet zrozumieć. Ja czasami też piję drinka, który mi nie smakuje, ale wytrzymam, bo wiem, że na koniec będę czuć dużo radości.

Ja całe życie się odchudzam. Serio. Nie przesadzam. Albo zaczynam dietę, albo jestem w trakcie, albo mam stabilizację… wiecznie qrwa coś. Problem w tym, że ja nie lubię zdrowego trybu życia.

Taaaaak wiem, w dzisiejszych czasach przyznać się do tego, że zdrowy tryb życia mnie nie podnieca…. będę zlinczowana za chwilę.

Uwielbiam być szczupła!!!

 Mieścić się bez problemu w rozmiar uniwersalny. Nie spędzać godzin przed szafą, bo we wszystkim, co założę wyglądam jak baleron i mam ochotę sama na siebie się porzygać. Fajnie jest na szybko wciągnąć na tyłek luźne jeansy, zwykły t-shir na górę i … wyglądać super.

Byłam na diecie, a jakże. Prawie 20 kg schudłam. Wszystko cacy, dietetyk, co dwa tygodnie ważenie, gotowanie do pudełeczek, jedzonko, co trzy godzinki i oczywiście zero alkoholu. Na diecie wytrzymałam rok. Qrwa rok! Później pilnowałam diety tak ze dwa lata. Kolejny rok zaczęłam być sobą.

Ja pierd**** serio? Można tak całe życie na diecie?
No dobra pewnie byłoby łatwiej gdyby człowiek biegał, skakał, latał, fruwał… ale jeśli ja nie lubię?

Z WF w szkole podstawowej zwolniłam się w klasie 7. Dlaczego? Średnia przyjemność dla nastolatki, po pierwszej lekcji, na której biega, gra w piłkę i nie wiadomo, co jeszcze… bez prysznica musi iść na kolejnych 5 lekcji. Jako nastolatka byłam całkiem wysportowana, nawet na zawody w bieganiu jeździłam, a co!  Jeśli chodzi o „brzuszki” to zawsze szłam na rekord i byłam najlepsza w klasie.

Hmmmm to, co tu się odjebało?

Dorastanie!

Okazało się, że alkohol, fajki, sex i imprezy wywołują dużo więcej endorfin niż bieganie po boisku.

Nie wierzę, że jestem jedyna na świecie. Na bank jest nas więcej. Tylko teraz modne jest bycie fit! Te wszystkie lalunie, które w knajpie zamówią dwa listki sałaty i dietetycznego drinka i mają bal do rana…. serio! To tak na poważnie? Dla mnie to kosmos. No nie potrafię tego sobie wyobrazić.

Oczywiście, że chciałabym wyglądać tak jak one. Tylko za jaką cenę? Za cenę siebie. Za cenę przyjemności. Nie wiem czy mnie na to stać.

No, ale wróćmy do początku.

ZAZDROSZCZĘ!!!!

Chciałabym czuć chociaż odrobinę satysfakcji (już nie musi być radość) po takim treningu. No nie czuję no! No i co mam zrobić?

Przyjemność i endorfiny daje mi butelka wina, rozmowa z przyjaciółmi, napisanie chociażby tego tekstu... ale ja też chcę być szczupła. Wtedy czuję się atrakcyjna fizycznie. Potrzebuję tego!
Ja po ćwiczeniach jedyne, co czuję to twardą posadzkę pod kolanami w WC kiedy rzygam. A nie przepraszam, czuję jeszcze, że mam stan przedzawałowy. Tylko, że to akurat już po 2 minutach ćwiczeń.

Ani przed, ani po, ani w trakcie…. ZEROOOOO endorfin!!!

Oczywiście, że to kwestia kondycji. No, ale jak budować kondycję kiedy ani psychicznie, ani fizycznie Cię to nie uszczęśliwia.
Mnie uszczęśliwia kiedy ważę 20 kg mniej niż teraz i oglądam swoje szczupłe ciało w lustrze. Podkreślam SZCZUPŁE a nie jędrne czy wysportowane. Olewam to czy moje pośladki są podniesione i czy na brzuchu mam sześciopak. JA CHCE BYĆ CHUDA!!!

Chcę być chuda, ale bez ćwiczeń! Dieta może być, ale z dodatkiem dużej ilości alkoholu!
Proste nie?!

To kto ma dla mnie jakieś dobre rady?

Do tej pory nie pojawił się jeszcze żaden komentarz. Ale Ty możesz to zmienić ;)

Dodaj komentarz